środa, 18 grudnia 2013

Kuria: Watykan odrzucił odwołanie ks. Lemańskiego ws. probostwa

Ruiny kościoła
Ruiny kościoła (Photo credit: magro_kr)
Kuria: Watykan odrzucił odwołanie ks. Lemańskiego ws. probostwa
Watykan odrzucił odwołanie ks. Wojciecha Lemańskiego w sprawie usunięcia go z urzędu proboszcza parafii w Jasienicy - podała kuria warszawsko-praska.


Kuria ogłosiła, że otrzymała dekret Kongregacji ds. Duchowieństwa z 18 grudnia w tej sprawie. Podkreśliła, że w uzasadnieniu dekretu napisano: "Zarówno z punktu widzenia formalnego, jak i rzeczowego, stwierdzono zasadność motywacji co do procedury usunięcia z urzędu ks. Wojciecha Lemańskiego".

Według kurii Stolica Apostolska podzieliła argumentację, że "brak szacunku i posłuszeństwa Biskupowi Diecezjalnemu (kan. 273 kpk) oraz nauczaniu biskupów w Polsce w kwestiach bioetycznych (kan. 753 kpk) sprawiają, że dalsza posługa proboszczowska pod władzą biskupa diecezjalnego (kan. 521 par. 1, 519 kpk) staje się niemożliwa. Publicznie głoszone poglądy nie spełniają wymogów prawa (kan. 521 par. 2 kpk) i przynoszą poważną szkodę i zamieszanie we wspólnocie Kościoła (kan. 1741 par. 1 kpk)".

"Nie może wykonywać funkcji proboszczowskich ani przebywać na plebanii"

Decyzja Stolicy Apostolskiej potwierdza dekret, na mocy którego ks. Lemański został usunięty z urzędu proboszcza Jasienicy, "zarządzając przyjęcie przez wnoszącego rekurs dyspozycji biskupa warszawsko-praskiego". Usunięty proboszcz zgodnie z kan. 1747 kpk nie ma prawa wykonywać żadnych funkcji proboszczowskich ani zamieszkiwać i przebywać na plebanii - podkreślono.

Kuria warszawsko-praska poprosiła o uszanowanie decyzji Watykanu przez "wszystkich, którym leży na sercu dobro Kościoła i dobro ks. Wojciecha Lemańskiego".

Niepokorny proboszcz

W październiku br. Watykan odrzucił odwołanie ws. nałożonego na ks. Lemańskiego zakazu wypowiadania się w mediach.

Dekretem z 5 lipca br. ordynariusza warszawsko-praskiego, abp. Henryka Hosera, ks. Lemański został usunięty z urzędu proboszcza parafii Narodzenia Pańskiego w Jasienicy za brak szacunku i posłuszeństwa biskupowi diecezjalnemu oraz nauczaniu biskupów w Polsce w kwestiach bioetycznych. Proboszcz odwołał się od tej decyzji.

Początkowo ks. Lemański utrzymywał, że zgodnie z prawem kanonicznym pismo przedrekursowe zawiesza procedurę odwołania go z urzędu proboszcza do momentu rozpatrzenia pisma, jednak ostatecznie zdecydował, że przekaże parafię administratorowi, co stało się 21 lipca.

Proboszcz z Jasienicy na swym blogu krytykował kościelnych hierarchów, w tym przełożonego - przewodniczącego Zespołu Ekspertów KEP ds. Bioetycznych, abp. Hosera, m.in. za dokument bioetyczny episkopatu, przeciwstawiający się: in vitro, aborcji, eutanazji, środkom wczesnoporonnym i antykoncepcji jako zagrożeniom dla człowieka. Biskupi napisali tam m.in., że in vitro jest źle realizowanym pragnieniem bezpłodnych par, które chcą być rodzicami. Ks. Lemański napisał też list do kobiety poczętej za pomocą in vitro, która publicznie zapowiedziała apostazję z Kościoła katolickiego po opublikowaniu dokumentu episkopatu.

Spór z abp. Hoserem

Według ks. Lemańskiego działania abp. Hosera przeciw niemu rozpoczęły się, gdy ten podczas rozmowy zapytał go, czy jest obrzezany i czy należy do narodu żydowskiego. Za takie pytanie proboszcz z Jasienicy domagał się od arcybiskupa przeprosin.

W jednym z oświadczeń kuria napisała, że "imputowanie księdzu arcybiskupowi, że miałby dopytywać ks. Lemańskiego o znak obrzezania i o przynależność do narodu żydowskiego, jest bezsensowne z powodu braku motywów i celu". "Byłoby to absurdalne również w świetle danych osobowych ks. Lemańskiego będących w posiadaniu kurii biskupiej (dokumenty chrztu, bierzmowania, życiorys)" - napisano.
Kuria: Watykan odrzucił odwołanie ks. Lemańskiego ws. probostwa

---------------------------------------------------------------------Ks. Wojciech Lemański
----------------------------------------------------------
Źródło: Gazeta Wyborcza
---------------------------------------------------------
http://crixus.pl
Enhanced by Zemanta

Powiesili cichaczem krzyż na uniwersytecie. Nikt się nie przyznaje

Powiesili cichaczem krzyż na uniwersytecie. Nikt się nie przyznaje

W auli Uniwersytetu Opolskiego przy Oleskiej zawisł krzyż. I stało się to w stylu, w jakim ten symbol pojawił się kiedyś w Sejmie i niedawno w opolskim ratuszu - potajemnie, bez wiedzy władz uczelni, które jednak zdejmować go nie zamierzaja
O powieszeniu krzyża poinformował wczoraj portal NGO. Krzyż miał się pojawić w uniwersyteckiej auli przed niedzielnym spotkaniem z Janem Pietrzakiem, organizowanym przez Niezależne Zrzeszenie Studentów Uniwersytetu Opolskiego oraz Zarząd Regionu NSZZ "Solidarność" Śląska Opolskiego.

Symbol zawisł podobno z inicjatywy studentów. Jednak Marcin Żukowski, do niedawna szef uczelnianego NZS, przekazał "Gazecie" informację od swoich kolegów ze związku, że nie mieli z tą akcją nic wspólnego.

Podobnie twierdzi Grzegorz Adamczyk, zastępca przewodniczącego Zarządu Regionu NSZZ "Solidarność" Śląska Opolskiego. - Owszem, byliśmy współorganizatorami imprezy, ale na spotkaniu z panem Pietrzakiem pojawiliśmy się raczej jako goście, a krzyża nie wieszaliśmy - stwierdził stanowczo.

Stał się więc cud - choć krzyża nikt nie wieszał, to jednak wisi.

NGO nie kryje radości z pojawienia się krzyża w auli, z przekąsem zauważając, że zaskakujące jest, iż przez lata tego symbolu tam nie było i nikt tego nie zauważył. Uniwersytet zachowuje spokój.

- Rzeczywiście, krzyż zawisł w auli bez uzgodnienia z władzami, nikt się do nas z takim wnioskiem nie zwracał - mówi Marcin Miga, rzecznik Uniwersytetu Opolskiego. - Rozmawiałem jednak z rektorem uczelni o tym, że krzyż pojawił się w auli; rektor uznał, że skoro wisi, to pozostanie na miejscu. Uszanujemy fakt, że ktoś go tam umieścił i na pewno nie będziemy ściągać.

A czy na UO istnieje jakaś zasada regulująca takie kwestie jak zawieszenie krzyża w sali dydaktycznej?

- Teoretycznie z takim wnioskiem osoby chcące krzyż zawiesić mogłyby się zwrócić do administratora czy kanclerza, jednak o ile pamiętam, do tej pory nie było takich oficjalnych próśb - mówi Miga. - Owszem, mamy procedury co do nadawania nazw budynkom uniwersyteckim. Odpowiedni wniosek musi trafić do rady instytutu czy rady wydziału, a po zaopiniowaniu - na obrady senatu uczelni, gdzie zapada decyzja. Jednak co do krzyża, takich procedur nie ma. Ale myślę, że gdyby ktoś przyszedł i zapytał, czy krzyż może powiesić, to pewnie zgodę by uzyskał - kwituje Miga.
_--------------------------------------------------------------------
Źródło: http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,15153787,Powiesili_cichaczem_krzyz_na_uniwersytecie__Nikt_sie.html?lokale=radom#BoxWiadTxt
----------------------------------------------------------------------
http://crixus.pl

Modlitwa przed jedzeniem zostaje w szkole. Skarga do MEN

Modlitwa przed jedzeniem zostaje w szkole. Skarga do MEN
Stołówka w Szkole Podstawowej nr 51 w Lublinie
Tablica "Pamiętam o modlitwie przed i po jedzeniu" zostanie w szkolnej stołówce - zdecydowała niedawno rada rodziców szkoły nr 51 w Lublinie. - Będzie skarga do rzecznika praw dziecka i prośba o dyscyplinarkę dla dyrektorki szkoły - zapowiada Fundacja Wolność od Religii.


W stołówce szkoły podstawowej przy ul. Bursztynowej wisi sporych rozmiarów tablica z 12 zasadami "kulturalnego spożywania posiłków". Pierwsza z nich - "Pamiętam o modlitwie przed i po jedzeniu" - jest napisana czcionką większą od pozostałych. Dopiero potem jest mowa o myciu rąk czy odnoszeniu naczyń.

O sprawie "Gazeta" pisała jako pierwsza, jeszcze w 2007 r. Wtedy zwrócił na nią uwagę Tomasz Kalbarczyk, nauczyciel etyki w Prywatnym Gimnazjum i Liceum im. I. J. Paderewskiego, który w SP nr 21 prowadził grupę Amnesty International. - Jak, czytając codziennie taki nakaz, czują się dzieci niewierzących rodziców? Czy mam rozumieć, że jeśli uczeń przed jedzeniem się nie pomodli, to jest niekulturalny? - mówił wówczas "Gazecie".

Listy poparcia

Temat powrócił w lutym tego roku za sprawą radia TOK.FM. Po kolejnych artykułach na ten temat szkoła na swoją stronę internetową wrzuciła listy poparcia, które dyrekcja dostała w związku z nagłośnieniem sprawy. To przykłady niektórych z nich:

* "Doszedłem do wniosku, że cała nasza Rada powinna wiedzieć jak wspaniała jest nasza koleżanka z Lublina i że warto - bo jak widać boli wielu i dobrze, że boli - starać się jak możemy najlepiej pomagać dzieciom i młodzieży odnaleźć się w dzisiejszym świecie. Marianno [Marianna Olszańska to dyrektor SP 51 - red.] jestem z Ciebie dumny" - napisał Zbigniew Gumiński, przedstawiciel Rady do współpracy z Fundacją Dzieło Nowego Tysiąclecia z Radomia.

* "Uważam, że nasza koleżanka jest prawdziwą orędowniczką nauczania JPII i podziwiam ją" - to z kolei fragment listu Zbyszka Masłonia z Torunia z Rodziny Szkół Diecezji Toruńskiej.

W poniedziałek dyrektor szkoły Marianna Olszańska poinformowała nas, że tablica zostanie na swoim miejscu. Tak w listopadzie zdecydowała rada rodziców. - Nie chcemy naprawdę nikogo drażnić, ale jest też druga część społeczeństwa, która - jeśli zdejmiemy tablicę - przyjdzie i zapyta, dlaczego to zrobiliśmy - mówi dyrektorka. - Nie rozumiem, dlaczego komuś z zewnątrz zależy, by tę tablicę usunąć.

Ratusz: Szkoła nie łamie prawa

Co lubelski ratusz na to, że tablica z przypomnieniem o modlitwie dalej wisi w szkole? - Ale nikt nie stwierdził, że tablica łamie prawo. Nie było żadnego nakazu jej usunięcia - twierdzi zastępca wydziału oświaty i wychowania Piotr Burek.

- Decyzję o pozostawieniu tablicy podjęli rodzice. Mieli do tego prawo - uważa lubelski kurator oświaty Krzysztof Babisz. Dodaje, że podstawówka zmodyfikowała swój statut, w którym zapisano, że "szkoła kształtuje i rozwija postawy uczniów w oparciu o naukę Kościoła katolickiego". Po nagłośnieniu sprawy wykreślono to zdanie. - Od tego czasu nie mieliśmy żadnych informacji, by tablica w stołówce raniła czyjeś uczucia, więc nie podejmowaliśmy żadnych działań - dodaje Babisz.

Będzie protest

Szefowa Fundacji Wolność od Religii Dorota Wójcik: - Szkoła narusza zapisy Konstytucji RP gwarantujące świecki charakter placówek publicznych, a także edukację w poszanowaniu praw mniejszości i niedyskryminowaniu nikogo ze względu na światopogląd. Tablica umieszczona w tej szkole wyraźnie przedstawia, iż nadrzędną cechą człowieka kulturalnego jest odmówienie modlitwy przed posiłkiem. Tym samym informuje w domyśle, iż osoby niemodlące się nie są kulturalne. To oburzające dla mnie jako rodzica dziecka niewierzącego, opłacającego m.in. tę szkołę z własnych podatków.

W najbliższych dniach fundacja skieruje skargę do MEN, rzecznika praw dziecka i rzecznika praw obywatelskich. - Zdecydowanie nie możemy pozostać obojętni wobec prób uczynienia z jednej z publicznych szkół podstawowych szkoły wyznaniowej, katolickiej. Zwrócimy się do ZNP z prośbą o niezwłoczne polecenie rzecznikowi dyscyplinarnemu przeprowadzenia postępowania wyjaśniającego wobec dyrektor tej szkoły - dodaje Wójcik.
----------------------------------------------------------
Źródło: http://lublin.gazeta.pl/lublin/1,35640,15146445,Modlitwa_przed_jedzeniem_zostaje_w_szkole__Skarga.html#BoxWiadTxt
----------------------------------------------------------
http://crixus.pl

wtorek, 17 grudnia 2013

Rektor UAM odmówił wynajęcia sali, by uhonorować Wandę Półtawską. „Chcemy uniknąć agitacji politycznej”

Rektor UAM odmówił wynajęcia sali, by uhonorować Wandę Półtawską. „Chcemy uniknąć agitacji politycznej”
Rektor UAM odmówił wynajęcia sali, by uhonorować Wandę Półtawską. „Chcemy uniknąć agitacji politycznej”
Rektor UAM odmówił wynajęcia sali, aby uhonorować Wandę Półtawską medalem Przemysła II. „Chcemy uniknąć agitacji politycznej” - tłumaczy rzeczniczka uczelni, dr Dominika Narożna.
Pisaliśmy w ubiegłym tygodniu na Fronda.pl o skandalicznej decyzji rektora Uniwersytety Adama Mickiewicza w Poznaniu, który odmówił wynajęcia sali, aby przyznać Wandzie Półtawskiej medal Przemysła II. Z wnioskiem takim wystąpił Akademicki Klub Obywatelski im. Lecha Kaczyńskiego. Wyróżnienie wręczane jest osobom zasłużonym dla idei „nowoczesnego patriotyzmu”.
Dlaczego rektor UAM nie zgodził się, aby uroczystość odbyła się w jednej z sal uczelni, ale zaprosił Półtawską wraz z przedstawicielem AKO do swojego gabinetu? „Nie chodzi o osobę pani profesor Półtawskiej. Rektor w żaden sposób nie deprecjonuje jej zasług, wręcz przeciwnie. Dlatego zaproponował przyjęcie jej w swoim gabinecie, jednak nie przystali na to działacze AKO. Wiosną tego roku pan rektor zdecydował, że w pomieszczeniach uniwersytetu nie będą się odbywać spotkania, które organizowane są przez polityków czy partie polityczne, albo mają walor agitacji politycznej” - tłumaczy w rozmowie z „Wyborczą” dr Dominika Narożna, rzeczniczka UAM. „Musimy być konsekwentni w swoich działaniach, odmówiliśmy zresztą zgody również organizacji młodzieżowej, związanej z Januszem Palikotem” - dodaje.
Tłumaczenia te nie satysfakcjonują prof. Stanisława Mikołajczaka, szefa AKO. „Decyzja rektora to ingerencja w wolność akademicką. Skoro rzeczniczka UAM obawia się, że spotkanie z Wandą Półtawską może służyć celom politycznym, to jest to cenzura prewencyjna! Zresztą, podejrzewanie Wandy Półtawskiej o cele polityczne jest absurdem. To dla niej publiczny afront!” - oburza się w rozmowie z „Wyborczą”.
Rzecznika UAM podkreśla, wbrew utożsamianiu działań klubu z uniwersytetem, że uczelnia i rektor odcina się od AKO. „Ten klub tworzą pracownicy naukowi uniwersytetu, ale ich opinie nie stanowią w żadnej mierze stanowiska uczelni” - zapewnia.
MBW/Wyborcza
----------------------------------------
http://crixus.pl

Ostra dyskusja u Moniki Olejnik. "Ja sobie z pani żartuję!" - Wiadomości - WP.PL

Ostra dyskusja u Moniki Olejnik. "Ja sobie z pani żartuję!" - Wiadomości - WP.PL
Kazimiera Szczuka, Marzena Wróbel
Zakaz pigułki "dzień po", odpowiedzialność kobiet za poronienia i lekarza za poronienia kobiet w trakcie badań - zakłada projekt zaostrzenia prawa aborcyjnego, o którym w programie "Kropka nad I" w TVN24 rozmawiały: poseł Marzena Wróbel z Solidarnej Polski i feministka, Kazimiera Szczuka.

Kilka dni temu media poinformowały, że komisja kodyfikacyjna prawa karnego, działająca przy ministrze sprawiedliwości, przygotowała propozycje zmian w kodeksie karnym, przewidujące wprowadzenie pojęcia "dziecka poczętego" i odpowiedzialności karnej matki za "śmierć dziecka poczętego" pod warunkiem, że było zdolne do samodzielnego życia
Marzena Wróbel z zadowoleniem przyjęła propozycje, jakie przedstawiła komisja. Zdaniem posłanki Wróbel, "odhumanizowany język", którego używa się w obowiązujących obecnie regulacjach prawnych sprawia, że aborcje nie są uznawane za zabójstwo. Dlatego - jej zdaniem - należy to zmienić "nazywając dziecko dzieckiem, a nie płodem". - Jeżeli przerwanie ciąży będzie nazywane zabiciem dziecka, to może to uruchomi wyobraźnię ludziom - dodała Wróbel.

- Myślę że sam ten język uruchomi wyobraźnię ludzi, jeśli chcą zabić dziecko poczęte. Ten język, który ma zastąpić odhumanizowany język prawa, jest językiem bardzo pozytywnym - mówiła Marzena Wróbel.

Jak mówiła Wróbel, o kobietach w stanie błogosławionym należy mówić "w sposób spersonalizowany". Jej zdaniem określenie "ciąża" kojarzy się ze słowem "ciążyć". - Kiedy ja byłam w stanie błogosławionym, był to jeden z najszczęśliwszych okresów w moim życiu - wspominała Wróbel.

- Nie wiem, czy nazwanie płodu ludzkiego "płodem" to odhumanizowanie, jeśli płód nazywany jest ludzkim - zastanawiała się Kazimiera Szczuka, odnosząc się do słów Marzeny Wróbel. Dodała również, że "pomysły, żeby kobieta odpowiadała za samoistne poronienie, jak za dzieciobójstwo" - nie mieszczą się w głowie.

- Jeżeli kobieta jest w chcianej, zdrowej ciąży, to pomysł, żeby chronić ciążę przed kobietą, którą ją nosi, jest chory - odparowywała Kazimiera Szczuka. - Gdybyśmy ten absurd dociągnęli do końca, to rzeczywiście dojdziemy do tego, że kobieta, która odbyła stosunek płciowy, staje się przedmiotem w rękach państwa, zamykamy ją w jakiś koszarach świętej inkwizycji, po prostu sprawdzamy codziennie, czy nie zrobiła dwóch kroków za dużo - stwierdziła Szczuka, odnosząc się do propozycji wprowadzenia odpowiedzialności kobiet.

Dodała, że rozwój medycyny prenatalnej umożliwia leczenie bardzo poważnych wad rozwojowych płodu. - Lekarze będą się bali zbadać kobietę, czy prowadzić ciążę... przepraszam, stan błogosławiony - mówiła Szczuka.

- Ja sobie z pani żartuję - poinformowała Szczuka posłankę Wróbel. Ta odpowiedziała: - Nie powinna pani tego robić.

- Nie może być tak, że mówimy wszystkie trzy naraz - ucięła Monika Olejnik i zakończyła program.

Źródło: TVN24
----------------------------------------------

poniedziałek, 16 grudnia 2013

'Dzieci same wchodziły do łóżek dorosłych' - mówił w wywiadzie ksiądz. Sprawa jest w prokuraturze

'Dzieci same wchodziły do łóżek dorosłych' - mówił w wywiadzie ksiądz. Sprawa jest w prokuraturze
Ks. dr Ireneusz Bochyński
- Mamy dzieci 10-letnie, trochę starsze, i znam przypadki, gdzie ich życie intymne potrzebowało wcześniejszego zaspokojenia. Same "wchodziły" do łóżek dorosłych, chcąc być spełnionym. I to był wybór dziecka - powiedział w październiku ksiądz Ireneusz Bochyński. Wypowiedź wywołała skandal. Teraz sprawą zajmie się prokuratura.
Szefowa Prokuratury Rejonowej Łódź-Polesie Małgorzata Szcześniak-Bauer potwierdziła, że sprawa trafiła właśnie do prokuratury. Przyznała, że w 1999 roku prowadzone już było postępowanie przygotowawcze wobec duchownego, a dotyczyło ono "innych czynności seksualnych", jakich miał dopuścić się wówczas wobec 16-latka. Doniesienie do prokuratury złożyła matka chłopca. Jak powiedziała prokurator, postępowanie jednak umorzono. Dodała, że obecnie śledczy będą analizować materiały przesłane przez piotrkowską prokuraturę i po zapoznaniu się z nimi podejmą decyzję, co dalej z postępowaniem.

"Same dzieci wchodziły do łóżek dorosłych"

Ks. Bochyński, pytany w październiku przez dziennikarkę lokalnego serwisu Epiotrkow.pl m.in. o to, czy dorosły człowiek może powiedzieć, że ma problem, bo dzieci go prowokują, odpowiedział: "trzeba by porozmawiać z ludźmi, którzy w życiu tego doświadczyli". - Nie wiem, o jakim czasie bycia dzieckiem mówimy, bo jeżeli mówimy o dziecku 3-letnim (bo i takie przypadki pedofilii miały miejsce), to dotyczyły one rodzin, bo pod ich ścisłą opieką znajduje się wtedy dziecko. Ale mamy i dzieci 10-letnie, trochę starsze, i znam przypadki, gdzie ich życie intymne potrzebowało wcześniejszego zaspokojenia. Same dzieci wchodziły do łóżek dorosłych, chcąc być spełnionym. I to był wybór dziecka - mówił.

Według piotrkowskich śledczych z treści artykułu wynikało, że ks. Bochyński może mieć informacje o konkretnych przypadkach kontaktów seksualnych osób dorosłych z osobami poniżej 15. roku życia.

Jak poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim Witold Błaszczyk, główny wątek sprawy trafił do łódzkiej prokuratury, ponieważ piotrkowscy prokuratorzy nie znaleźli żadnych dowodów ani poszlak potwierdzających, że tego rodzaju zabronione czyny miały miejsce na terenie Piotrkowa. - Ale już, jeśli jakieś czyny tego rodzaju miały miejsce, to miały one miejsce na terenie Łodzi, konkretnie na terenie dzielnicy Polesie, kiedy to duchowny pracował w jednej z tamtejszych parafii - powiedział Błaszczyk. Zaznaczył jednak wyraźnie, że piotrkowscy śledczy "nie przesądzają, czy miały one miejsce, czy nie".

Prokuratura wszczęła czynności sprawdzające wobec księdza

W związku z wywiadem piotrkowska prokuratura wszczęła czynnościami sprawdzające. Przesłuchano duchownego w charakterze świadka, który odpowiedział na kilka pytań, na inne nie udzielił odpowiedzi, powołując się na prawo kanoniczne zakazujące udzielania informacji o faktach, o których dowiedział się podczas spowiedzi.

W charakterze świadka przesłuchano również posłankę PO Elżbietę Radziszewską. Przesłuchanie parlamentarzystki to konsekwencja jej wypowiedzi w mediach. W jednym z programów telewizyjnych mówiła, że docierały do niej sygnały, iż ksiądz Bochyński sam dopuszczał się czynów pedofilskich.

Jak powiedział w poniedziałek Błaszczyk, po przekazaniu łódzkim śledczym głównego wątku sprawy piotrkowska prokuratura nadal prowadzi kilka postępowań ws. księdza. Dotyczą one ewentualnych kontaktów seksualnych księdza z nieletnimi. Doniesienia w tej sprawie zostały złożone przez jednego z posłów Twojego Ruchu i SLD. Kolejne zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa wpłynęło od mieszkańca Torunia, według którego duchowny poprzez swoje wypowiedzi propaguje pedofilię.

Prokuratura prowadzi też postępowanie wobec posłanki PO

Piotrkowska prokuratura prowadzi jeszcze jedno postępowanie. Mieszkańcy Piotrkowa Trybunalskiego złożyli zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez poseł Radziszewską. Według nich, "jeśli posiadała wiedzę o kontaktach seksualnych księdza Bochyńskiego z nieletnimi, to powinna powiadomić prokuraturę". "Skoro nie powiadomiła, to nie dopełniła obowiązków urzędniczych. Jeśli nie posiadała, a powiedziała to w mediach, że ksiądz dopuszcza się takich stosunków, bo do niej docierały takie informacje, to pomówiła księdza". Sprawa została przekazana do Warszawy, bo wypowiedź poseł na temat duchownego miała miejsce w stolicy, ale została ponownie przekazana do Piotrkowa.
---------------------------------------------------------
Źródło:  http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,15145219,_Dzieci_same_wchodzily_do_lozek_doroslych____mowil.html?lokale=radom#BoxWiadTxt
--------------------------------------------------------
http://crixus.pl

Ksiądz nawraca pod klubem go-go

Ksiądz nawraca pod klubem go-go
Ks. Adam Pawłowski przed jednym z klubów go-go w Poznaniu
Dziewczyny zaczepiają przechodniów pod klubem go-go i zapraszają samotnych mężczyzn do odwiedzenia lokalu. Ks. Adam Pawłowski płoszy im klientów, stojąc obok w sutannie. - Trzeba z nimi rozmawiać - przekonuje i zapowiada, że będzie to robił regularnie. Zachęca też do tego innych katolików


Stary Rynek w Poznaniu, wieczór. Chodnikiem idzie młody chłopak. Zatrzymuje go dziewczyna - czerwone usta, wysokie obcasy, na ramieniu opiera różową parasolkę. Coś do niego mówi, chłopak kręci głową i idzie w swoją stronę.

- Tak, był tu ksiądz - potakuje dziewczyna, gdy ją zagaduję. - Nie rozmawiałam z nim, nie chciałam. Coś tam mówił, pouczał. Ale ani mnie to ziębi, ani grzeje. Poza tym nie mogę rozmawiać.

Inna dziewczyna stoi kilkanaście metrów dalej, przy klubie go-go Cocomo. - Był ksiądz. Powiedział, że to, co robię, jest złe - opowiada. Kiedy mówi, patrzy w innym kierunku. - Mamy tutaj kamery, nie mogę rozmawiać w pracy.

Ks. Adamowi Pawłowskiemu to nie przeszkadza. Zapewnia, że będzie przychodził znów i zagadywał dziewczyny.

Podeszły do mnie

Jest katolickim duszpasterzem od 11 lat. Pracuje w parafii Maryi Królowej na Wildzie, uczy religii w VIII LO. Kilka tygodni temu przechodził przez Stary Rynek. Był "w cywilu".

- Podeszły do mnie "parasolkowe panie". Zapraszały do jednego z klubów go-go. Powiedziałem im, że jestem księdzem i że mnie to nie interesuje. Zmieszały się i odeszły - opowiada.

Po tym spotkaniu w głowie księdza pojawił się pomysł, by nie unikać rozmów z "parasolkowymi paniami". Przeciwnie - trzeba z nimi rozmawiać. I to jak najwięcej. Dlaczego? - Bo dzięki temu one nie będą miały czasu, żeby nakłaniać innych do wizyt w klubie i oglądania półnagich kobiet tańczących na rurze - tłumaczy.

Tym pomysłem ks. Pawłowski podzielił się też na swoim blogu, gdzie zachęca do podobnych działań innych katolików przechodzących przez rynek. Pisze też, że współczuje kobietom takiego zajęcia. Modli się, by znalazły lepszą pracę. I o to, żeby ich miejsce pracy padło.

- Nie potępiam nikogo. I zdaję sobie sprawę, że sytuacja na rynku pracy nie jest łatwa. Ale na pewno jest jakieś inne zajęcie, mniej uwłaczające dla kobiety - mówi ks. Pawłowski.

Zdaniem duszpasterza głównym problemem są mężczyźni odwiedzający kluby go-go, często szukają w nich doznań seksualnych, których brakuje im w domu. - Nigdy w takim klubie nie byłem. Mogę się tylko domyślać - zastrzega. - W piątek rozmawiałem z "parasolkowymi paniami". Niektóre z nich nie chciały, inne były bardziej otwarte. Kiedy podchodziłem w sutannie, płoszyłem im klientów. Zauważyłem, że takie przypominanie o wartościach religijnych i moralności skutkuje - mówi. Dodaje też, że nie chce, by kluby go-go były wizytówką Poznania.

Poznań go-go

Przy Starym Rynku w Poznaniu są już dwa kluby go-go sieci Cocomo, a w okolicy jest jeszcze kilka innych. Lokalizacja klubów przy Starym Rynku nie podoba się też Mariuszowi Wiśniewskiemu, szefowi komisji rewitalizacji w radzie miasta. - Na całym świecie takie lokale znajdują się albo na bocznych ulicach, albo w specjalnych dzielnicach. U nas są na Starym Rynku, miejscu reprezentacyjnym, które przez kluby go-go traci swój prestiż - przyznaje. - Kondycja Starego Rynku nie zależy jedynie od miasta i od policji. Najwięcej do powiedzenia mają właściciele kamienic, którzy wynajmują lokale klubom go-go, sklepom całodobowym i pijalniom wódki. Im więcej takich miejsc na naszym Starym Rynku, tym szybciej popadnie w ruinę - mówi.

- Paradoksalnie, mieszkańcy Starego Rynku mówią, że klub Cocomo to najlepszy sąsiad. Bo nikt stamtąd nie wystawia głośników na zewnątrz, a klienci nie przesiadują pod klubem. Mimo wszystko wolałbym, żeby te kluby znikły. Stary Rynek to nasza wizytówka. Ale mamy takie czasy, że kluby go-go już nas tak nie szokują. I wpisały się w krajobraz Poznania chyba na dobre - mówi z kolei Paweł Sztando, radny osiedla Stare Miasto. Przyznaje też, że podoba mu się pomysł ks. Pawłowskiego.
-----------------------------------------------------------------------------
Źródło: http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36001,15141926,Ksiadz_nawraca_pod_klubem_go_go.html#BoxSlotII3img
------------------------------------------------------------------------------
http://crixus.pl

niedziela, 15 grudnia 2013

Spadek po księdzu należy się Kubusiowi!

Spadek po księdzu należy się Kubusiowi! To wielki sukces Super Exp...
Wrocławska kuria zrzeka się spadku po księdzu profesorze Waldemarze Irku (†55 l.). I uważa, że majątek po kapłanie należy się jego nieślubnemu dziecku! A nie jest to mały majątek. Szacuje się, że ksiądz zgromadził fortunę przekraczającą 3 miliony złotych, głównie w sztuce i zabytkowych eksponatach.
Syn księdza odziedziczy milion!
Wiadomość o romansie i nieślubnym dziecku księdza Irka spadła na kurię jak grom z jasnego nieba. Władze kościoła milczały, gdy kochanka księdza Wiesława Dargiewicz (40 l.) ujawniła grzeszny romans. Kuria niechętnie komentowała też badania DNA potwierdzające ojcostwo księdza. Po serii publikacji "Super Expressu" Kościół wreszcie zabrał głos w tej sprawie. I zachował się bardzo szlachetnie, przyznając, że spadek należy się Kubusiowi (3 l.).
Jest to o tyle ważne, że ksiądz przed śmiercią przepisał cały majątek na Kościół.
- Testament, który ksiądz pozostawił, jest w istocie listem wdzięczności i pamięci o bliskich. Zawarte w nim dyspozycje odnośnie do majątku nie mają żadnej skuteczności prawnej, ponieważ dokument nie spełnia wymogów prawnych stawianych tego rodzaju testamentom. Jeśli potwierdzi się fakt, iż ksiądz jest ojcem dziecka, to ono właśnie nabędzie uprawnienie do całości spadku - mówi rzecznik kurii wrocławskiej ks. Stanisław Jóźwiak.

Główny gracz ustąpił. Ale bitwa o fortunę kapłana trwa. Na placu boju została kochanka i siostrzenica zmarłego. A siostrzenica nie zamierza się poddawać. Podważyła wyniki badań DNA księdza Irka i rozprawa, podczas której sąd miał stwierdzić ojcostwo księdza, została odroczona.
- Siostrzenica odwleka w czasie oddanie majątku mojemu dziecku. Ale ja nie mam nic do ukrycia. To postępowanie i tak trwa już za długo - mówi Wiesława Dargiewicz. Kobieta pokazuje także SMS-a od księdza Irka, jaki wysłał do niej przed śmiercią. "Muszę zmienić testament, oni wszyscy się zdziwią, ty też i w końcu uwierzysz, że was kocham" - pisał do kochanki ksiądz.

Ale nie zdążył tego zrobić. Zmarł na zawał. Kochanka twierdzi, że majątek księdza może być jeszcze większy, bo Waldemar Irek miał tajne konto, na którym odkładał euro m.in. dla Kubusia.
---------------------------------------------------------------
Źródło: http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/spadek-nalezy-sie-kubusiowi-to-wielki-sukces-super-expressu_371091.html
---------------------------------------------------------------
http://crixus.pl

czwartek, 12 grudnia 2013

Wojciech Cejrowski o papieżu: gadane ma słabe, kazania dosyć puste

Wojciech Cejrowski o papieżu: gadane ma słabe, kazania dosyć puste
Papież Franciszek
Wojciech Cejrowski
Woj­ciech Cej­row­ski w jed­nym z wy­wia­dów wy­po­wie­dział się na temat pa­pie­ża Fran­cisz­ka. Jak się oka­zu­je pol­ski po­dróż­nik uważa, że nowy pa­pież ma "słabe ga­da­ne, a jego ka­za­nia są puste". Po­znaj szcze­gó­ły!
Woj­ciech Cej­row­ski w wy­wia­dzie udzie­lo­nym dla por­ta­lu CoNowego.​pl wy­po­wie­dział się m.​in. na temat obec­ne­go pa­pie­ża Fran­cisz­ka. Jak się oka­zu­je pa­pie­skie ubó­stwo nie prze­ma­wia do pol­skie­go po­dróż­ni­ka, który znany jest z cho­dze­nia boso przez świat. Cej­row­ski stwier­dził, że ka­za­nia, wy­bra­ne­go wła­śnie Czło­wie­kiem Roku 2013, Fran­cisz­ka są miał­kie i puste. W bar­dzo su­biek­tyw­ny spo­sób opi­sał syl­wet­kę obec­ne­go pa­pie­ża. 

- Do­sko­na­ły z teo­lo­gii był Be­ne­dykt, na­to­miast Fran­ci­szek jest lichy, ale może jest eks­tra w ja­kiejś innej bran­ży i aku­rat na te czasy Pan Bóg wska­zał nam pa­pie­ża, który jest dobry z mi­ło­ści czy cze­goś in­ne­go. Ga­da­ne ma słabe, ka­za­nia głosi dosyć puste z mo­je­go punk­tu wi­dze­nia, miał­kie. To są takie la­ty­no­skie kółka. Tak nic nie po­wie­dział i nie do­koń­czył… Kręci i kręci. Po­wiedz coś chło­pie kon­kret­ne­go! Ale może on do mnie nie mówi. Ja zo­sta­nę w Ko­ście­le po­mi­mo dru­gie­go So­bo­ru, po­mi­mo zmian li­tur­gicz­nych, ja od Ko­ścio­ła nie odej­dę, więc może Pan Bóg mach­nął na mnie ręką – ty i tak w Ko­ście­le bę­dziesz – więc teraz Fran­ci­szek - wy­znał Cej­row­ski w roz­mo­wie dla por­ta­lu CoNowego.​pl
 Wojciech Cejrowski wolał już kazania Benedykta Wojciech Cejrowski
---------------------------------------
Źródło: http://www.fakt.pl/wojciech-cejrowski-o-papiezu-gadane-ma-slabe-kazania-dosyc-puste,artykuly,434161,1.html
--------------------------------------
http://crixus.pl

Pisarz oskarżany o antysemityzm wygłosi wykład w muzeum Archidiecezji Poznańskiej

Pisarz oskarżany o antysemityzm wygłosi wykład w muzeum Archidiecezji Poznańskiej
Muzeum Archidiecezjalne w Poznaniu
W Muzeum Archidiecezjalnym przy poznańskiej katedrze ma się dziś odbyć wykład amerykańskiego pisarza katolickiego, dr. Michaela Jonesa. Jones jest oskarżany w USA o szerzenie antysemityzmu. Kontrowersyjny jest też temat jego wykładu - "Seks jako narzędzie walki politycznej". - Czy Muzeum Archidiecezjalne jest odpowiednim miejscem dla tego typu wystąpień? - zastanawia się "Głos Wielkopolski".


"Dr Michael Jones wygłosi w Poznaniu wykład pod kontrowersyjnym tytułem "Seks jako narzędzie kontroli politycznej"" - napisał "Głos Wielkopolski". "Kontrowersje wzbudza jednak nie tylko temat, ale i sam autor, który oskarżany jest o antysemityzm. Do tego gościć będzie w Muzeum Archidiecezjalnym przy poznańskiej katedrze" - dodała gazeta.

"W USA Jones jest znany z antysemickich poglądów"

Jak informuje "Głos Wielkopolski", dr E. Michael Jones to pisarz, redaktor naczelny czasopisma "Culture Wars". Napisał 15 książek m.in. na temat relacji między Kościołem katolickim i judaizmem, a także kulturą świecką. Ostatnia jego publikacja pt. "Libido Dominandii. Seks jako narzędzie kontroli społecznej" dotyczy rewolucji seksualnej.

To właśnie najnowsza książka amerykańskiego pisarza ma być tematem wykładu w Poznaniu. Jednak nie tylko temat wystąpienia dra Jonesa może budzić emocje. W Stanach Zjednoczonych pisarz jest znany ze swoich antysemickich poglądów. W jednej ze swoich książek Jones napisał, że upatruje przyczyn "szerokiej w naszej współczesności niechęci do Żydów" w "żydowskim zaangażowaniu we wszelkie rewolucyjne ruchy i spiski w poszczególnych krajach".

W Waszyngtonie odwołali wykłady Jonesa

W związku z wieloma skargami jednej z amerykańskich organizacji działających na rzecz ochrony praw obywatelskich zostały odwołane wykłady dr. Jonesa na Uniwersytecie Katolickim w Waszyngtonie.

"Głos Wielkopolski" starał się ustalić, czy Archidiecezja Poznańska nie obawia się negatywnych reakcji w związku z wystąpieniem Amerykanina. Rzecznik kurii poznańskiej, ks. Maciej Szczepaniak, odesłał dziennikarzy do dyrektora muzeum archidiecezjalnego. Ten zaś był nieobecny w pracy. Osoba, która odebrała telefon, oświadczyła, że muzeum "tylko udostępnia salę". Organizatorami wykładu są wydawnictwo Wektory, klub Polonia Christiana oraz Instytut ks. Piotra Skargi z Krakowa. - Spotkanie z Jonesem nie jest poświęcone antysemityzmowi - oświadczył jeden z organizatorów.

"Głos Wielkopolski" poprosił o komentarz mieszkających w Poznaniu Żydów. - Nie znam Michaela Jonesa - powiedziała Alicja Kobus, przewodnicząca Gminy Żydowskiej w Poznaniu. - Ale słysząc cytaty z jego wypowiedzi, mogę mieć tylko nadzieję, że nigdy go na swej drodze nie spotkam. Taka postawa obraża i niszczy wypracowywany dialog między religiami - dodała.
---------------------------------------
Źródło: http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103085,15126666,Pisarz_oskarzany_o_antysemityzm_wyglosi_wyklad_w_muzeum.html#BoxWiadTxt
--------------------------------------
http://crixus.pl

środa, 11 grudnia 2013

Wywiad-rzeka Michała Królikowskiego z abp. Henrykiem Hoserem

Wywiad-rzeka Michała Królikowskiego z abp. Henrykiem Hoserem - Wiadomości - WP.PL
Abp Henryk Hoser
Małżeństwo, ideologia gender, homoseksualizm, in vitro, aborcja, eutanazja, udział katolików w życiu politycznym – to tylko niektóre tematy, które w rozmowie z Michałem Królikowskim, wiceministrem sprawiedliwości, porusza arcybiskup Henryk Hoser, hierarcha Kościoła, o którym ostatnio jest bardzo głośno w mediach - podaje "Rzeczpospolita".

Abp mówi, że widzi w tych atakach medialnych także pewną próbę i dar Boży. "(...) nie przejmuje mnie aż tak bardzo kreowany bez mojego udziału wizerunek medialny. On się zmienia, jest tylko przejściowy" – wyjaśnia Królikowskiemu.

Niezwykła rozmowa hierarchy z wiceministrem sprawiedliwości właśnie trafia do księgarń. Książka pt. „Bóg jest większy" jest zapisem pięciu rozmów między Królikowskim i Hoserem, którzy są członkami Zespołu ds. Bioetycznych Episkopatu Polski.
- Teoria gender zaprzecza strukturze miłości, którą jest małżeństwo mężczyzny i kobiety w ich równej godności i nadzwyczajnej, ciągle odkrywanej komplementarności. Jest zaprzeczeniem rodziny, najstarszej i absolutnie oryginalnej struktury miłości i życia – mówi m.in. abp Henryk Hoser.

Królikowski poznał abp Hosera przed kilku laty, gdy obejmował diecezję warszawsko-praską. – Od początku wiedziałem, że mam do czynienia z osobą wyjątkową. I niemal od początku namawiałem go na wywiad rzekę. Ponieważ jest człowiekiem spokojnym i introwertykiem, który nie lubi się uzewnętrzniać, bardzo się opierał. Wydaje mi się, że niepotrzebnie, bo ma do przekazania bardzo wiele– dodaje.

Książka trafi do sprzedaży jutro.

Źródło: "Rzeczpospolita"
---------------------------------
http://crixus.pl 

NSA: Archidiecezja Poznańska nie zapłaci podatku od 115 mln zł darowizny

NSA: Archidiecezja Poznańska nie zapłaci podatku od 115 mln zł darowizny
Sąd
Archidiecezja Poznańska nie musi płacić podatku od otrzymanej działki wartej 115 milionów złotych - orzekł Naczelny Sąd Administracyjny. Darowizna ma być przekazana na cele związane z kultem religijnym, dlatego jest zwolniona z podatku - uznał sąd.
Darowizną była zabudowana działka otrzymana przez Archidiecezję w Poznaniu od jednej z parafii. Działka była wynajmowana lub dzierżawiona mieszkańcom oraz przedsiębiorcom - w sumie 250 osobom. Archidiecezja zamierzała utworzyć odrębny podmiot, który miałby zarządzać tą nieruchomością, a całość dochodu z działki miała być przekazana na cele kultu religijnego, oświatowo-wychowawcze, naukowe, kulturalne, charytatywno-opiekuńcze oraz na konserwację zabytków, prowadzenie punktów katechetycznych i inwestycje sakralne.

Wystarczy deklaracja, że dochód z działki pójdzie na cele kultu

Archidiecezja toczyła spór z Izbą Skarbową w Poznaniu o to, czy od tej darowizny będzie musiała zapłacić podatek dochodowy.

Poznańska izba skarbowa była zdania, że archidiecezja musi zapłacić podatek, skoro zamierza najpierw przekazać działkę podmiotowi, który będzie nią zarządzał. Takie przekazanie nie ma nic wspólnego z celami kultu religijnego, tak samo jak nie ma nic wspólnego z kultem religijnym wynajmowanie działki na cele mieszkaniowe i pod działalność gospodarczą - stwierdziła izba.

Archidiecezja zaskarżyła tę interpretację do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Poznaniu, a sąd przyznał jej rację. Uznał, że skoro archidiecezja deklaruje, iż cały dochód z działki będzie przeznaczała na cele kultu religijnego, to taka deklaracja wystarczy. Ustawa nie wskazuje, w jakim terminie dochód ma być rzeczywiście wydany na taki cel - dodał poznański sąd.

Podobnie orzekł Naczelny Sąd Administracyjny, oddalając skargę kasacyjną izby skarbowej (sygn. II FSK 3033/11). Uzasadniając wyrok, sędzia Lidia Ciechomska-Florek wyjaśniła, że cel kultu religijnego może być realizowany w dowolny sposób, nawet poprzez prowadzenie działalności gospodarczej. Najważniejsze jest - powiedziała sędzia - by dochód został ostatecznie wydany właśnie na ten cel.
-------------------------------
Źródło: http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,15118156,NSA__Archidiecezja_Poznanska_nie_zaplaci_podatku_od.html#BoxSlotII3img
-----------------------------
http://crixus.pl

Rekordowa moneta NBP z Janem Pawłem II. Kilogram czystego srebra

Rekordowa moneta NBP z Janem Pawłem II. Kilogram czystego srebra
Projekt monety Mennicy Polskiej
W przyszłym roku z okazji kanonizacji papieża Polaka NBP wyemituje rekordowo ciężką, bo aż kilogramową srebrną monetę z wizerunkiem Jana Pawła II


Nie wiadomo jeszcze, jak ten nowy rarytas kolekcjonerski będzie wyglądać. Dowiemy się tego dopiero w przyszłym roku. Wiadomo za to już teraz, że ta rekordowa pod względem wielkości moneta NBP będzie miała aż 10 cm średnicy i nominał 500 zł. - Moneta tego typu zostanie wyemitowana przez NBP po raz pierwszy w historii - chwali się bank w komunikacie.

Na zlecenie NBP powstanie tylko 966 sztuk takich monet. Oprócz tego z okazji kanonizacji papieża bank centralny wyemituje 3 tys. złotych monet o nominale 100 zł i aż 50 tys. srebrnych o nominale 10 zł.

Jak czytamy w komunikacie, NBP emituje monety okolicznościowe z wizerunkiem Jana Pawła II od 1982 r. Papież był jedyną osobą w historii, którą upamiętniono na monetach kolekcjonerskich NBP jeszcze za życia. Dotychczas ukazało się około 50 różnych rodzajów monet NBP z wizerunkiem Karola Wojtyły.

W 2011 roku NBP wyemitował zestaw monet z okazji beatyfikacji Jana Pawła II, w tym m.in. złotą monetę o wadze ponad 93 gramów i o najwyższym od 1995 roku nominale - 1000 zł.

W 2006 r. NBP wyemitował również pierwszy w Polsce banknot kolekcjonerski poświęcony papieżowi Polakowi. Projekt graficzny banknotu o nominale 50 zł opracował Andrzej Heidrich.

Pierwszy banknot polimerowy

Rekordowa moneta papieska to niejedyna nowość NBP. W roku 2014, 5 sierpnia, NBP wyemituje także m.in. pierwszy w historii banknot polimerowy upamiętniający utworzenie Legionów. Będzie na nim Józef Piłsudski, a banknot będzie miał nominał 20 zł. W przyszłym roku po raz pierwszy w historii zostanie wyemitowany, w nakładzie 30 tys. egzemplarzy, banknot kolekcjonerski w technice polimerowej (sztywny materiał podobny do plastiku).

Ponadto w przyszłym roku liczba tematów wybitych na monetach zostanie zmniejszona do 18. Najbardziej atrakcyjnymi kąskami w planie emisyjnym na 2014 r. wydaje się komplet dwóch monet z okazji 600-lecia stosunków polsko-tureckich (jedną monetę wybije NBP, a drugą - mennica turecka).

Artyści na monetach

Już teraz Narodowy Bank Polski kontynuuje emisję monet upamiętniających artystów polskiej sceny muzycznej. Był już Czesław Niemen w 2009 r., był Krzysztof Komeda w 2010 r., był Jeremi Przybora i Jerzy Wasowski w 2011 r. W 2012 r. powstał projekt emisji monet z kolejnym artystą, ale nie wypalił. Tym razem na monety trafiła Agnieszka Osiecka.

NBP wyemituje trzy rodzaje monet z Osiecką. Pierwsze dwa o charakterze kolekcjonerskim, z 10-zł nominałem, w wersji kwadratowej i okrągłej. NBP wypuści po 28 tys. takich monet. Ustalono już cenę emisyjną - moneta kwadratowa jest warta 98 zł, a okrągła - 86 zł. Od 9 grudnia będzie można je kupić przez internet w NBP lub w regionalnych oddziałach.

NBP podkręca rynek monet

W październiku opisaliśmy, jak NBP chce chce sprawić, by monety kolekcjonerskie znów były poszukiwane i wartościowe. Dlatego niebawem przestanie sprzedawać numizmaty starsze niż dwa lata. Kolekcjonerzy, żeby je kupić, znów będą musieli stanąć w kolejce pod oddziałami NBP.

Wszystko dlatego, że na rynku monet kolekcjonerskich pojawili się inwestorzy, którzy wycofywali pieniądze z będącej w dołku giełdy. Ceny monet kolekcjonerskich rosły wtedy wraz z temperaturą dyskusji w kolejkach przed oddziałami. Głośno utyskiwano na spekulantów, więc bank wprowadził limity sprzedaży.

Od marca znów ma wrócić stare: będzie obowiązywała określona cena monet, oddziały zajmą się ich sprzedażą, oprócz tego będzie działał też sklep internetowy, ale nie będzie robił aukcji.

Idzie też nowe. Chcąc ożywić rynek kolekcjonerski i sprawić, by moneta stała się gwarantowaną lokatą kapitału, bank postanowił, że te, które nie znajdą nabywców przez dwa lata, zostaną przetopione. Monety, które będą się cieszyć najmniejszą popularnością, mają szansę stać się numizmatycznym rarytasem. Dziś na przykład magazyny NBP są pełne monet ze Zbigniewem Herbertem z 2008 roku. Ale spokojnie, przetapianie zacznie się dopiero od 2015 roku. Przez rok wszyscy chętni mogą uzupełnić swoje kolekcje.
-----------------------------------------------------
Źródło: http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,15115864,Rekordowa_moneta_NBP_z_Janem_Pawlem_II__Kilogram_czystego.html?biznes=radom#BoxBizTxt
--------------------------------------------------
http://crixus.pl


Kościół kontra dziecko - Kto dostanie trzy miliony księdza Irka?!

Kościół kontra dziecko - Kto dostanie trzy miliony księdza Irka?!
Aż trudno uwierzyć, że ten skromny ksiądz zgromadził w swym krótkim życiu tak wielki skarb. Specjaliści, o czym pisaliśmy, szacowali majątek księdza profesora Waldemara Irka (†55 l.) na milion złotych. Okazało się, że jest znacznie większy i liczy nawet grubo ponad 3 miliony! Majątek zgodnie z testamentem duchownego powinien trafić na rzecz Kościoła i siostrzenicy, jedynej spadkobierczyni. Byłoby tak, gdyby nie romans księdza z Wiesławą Dargiewicz (40 l.), która urodziła mu syna Kubusia (3 l.).
Kto dostatnie 3 miliony księdza Irka?
Rektor Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu kochał Kościół. Pragnął, by wszystkie pamiątki, które za życia zgromadził, trafiły na rzecz instytucji, w której pracował. Napisał to w testamencie, jednak nie przewidział, że oprócz Boga pokocha kogoś jeszcze - kobietę.
Żył z Wiesławą Dargiewicz (40 l.) w potajemnym związku przez 8 lat. Urodził mu się piękny synek, a i kariera kościelna nabierała rozpędu. Miał zostać biskupem pomocniczym. Nagła śmierć przekreśliła wszystko.

Wtedy wydały się wszystkie tajemnice kapłana. Romans, dziecko i potężny majątek, który zgromadził przez lata. Piękny dom wart ok. 600 tys. i luksusowy samochód wyceniany na ok. 50 tys. to nie wszystko. Waldemar Irek był kolekcjonerem sztuki. Obrazy, które wisiały na ścianach jego mieszkania, warte są fortunę. Do tego kosztowne zabytkowe meble, rzeźby... - Dotarliśmy do osoby, która zaopatrywała księdza w antyki. Posiadamy dowody zakupu figurki z XVII wieku, którą Waldemar Irek kupił za ponad 30 tys. zł - mówi detektyw Krzysztof Rutkowski. W kolekcji księdza takich figurek jest kilkadziesiąt. - Mieszkał dosłownie w pałacu, a ja o tym nie wiedziałam. O te figurki się potykałam, ale nie sądziłam, że tam są takie pieniądze - mówi pani Wiesława.
Ksiądz lubił luksus. Miał najwyższej jakości włoskie skórzane torby (1500 złotych za sztukę), jedwabną pościel, drogie gadżety. Pewnie z obawy utraty tych luksusów bał się ujawnić swój romans. - Czapka chroni i daje władzę - powtarzał wciąż Wiesławie.
Testament, który napisał jeszcze przed poznaniem kobiety, niczego nie przesądza i jest do podważenia. - Zmienna jest wola spadkodawcy aż do śmierci. A dziecku po zmarłym rodzicu czy rodzicach należy się zachowek - mówi Andrzej Mękal, znany adwokat z Wrocławia. Trzyletni Kubuś może liczyć na minimum dwie trzecie wartości spadku, a więc na ponad 2 miliony! Siostrzenica księdza jednak się nie poddaje i robi co może, aby odwlec oddanie bogactw nieślubnemu dziecku i kwestionuje wyniki badań DNA. Panią Wiesławę czeka więc zażarta walka o majątek.
-----------------------------------------------------
Źródło: http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/kosciol-kontra-dziecko-kto-dostanie-3-miliony-ksiedza-irka_370426.html
----------------------------------------------------
http://crixus.pl

Każde dziecko to jeden dodatkowy głos w rodzinie – wyjaśnia prof. Iglicka

Każde dziecko to jeden dodatkowy głos w rodzinie – wyjaśnia prof. Iglicka
Każde dziecko to jeden dodatkowy głos w rodzinie – wyjaśnia prof. Iglicka
Głosowanie rodziców w imieniu dzieci to nie jest mrzonka, ale rozwiązanie, które wcześniej czy później wejdzie w życie – przekonuje na łamach „Rzeczpospolitej” prof. Krystyna Iglicka, demograf.
Politycznie nie ma wątpliwości, że władza osób starszych nie wpływa korzystnie na rozwój społeczny państwa. „Starsze osoby ze swojej natury nie są chętne do wydawania publicznych pieniędzy na przykład na edukację, politykę rodzinną czy infrastrukturę, która służy opiece nad dziećmi. To może prowadzić do dyskryminacji młodego pokolenia i zmniejszania wydatków prorozwojowych i inwestycyjnych. Zatem jeśli weźmiemy pod uwagę, że tak może być, oraz wiemy na pewno, że starszych będzie bardzo dużo, powinniśmy wprowadzać mechanizmy równoważące to zjawisko. Tym jest właśnie nadanie głosu, za pośrednictwem ich rodziców, dzieciom” - mówił prof. Iglicka.
Demograf wyjaśnia także, jak takie głosowanie miałoby wyglądać. „Każde dziecko to jeden dodatkowy głos w rodzinie. Czyli na przykład rodzina z jedynakiem to trzy głosy: jeden mama, jeden tata i jeden na dziecko. Ale żeby uwzględnić różnice poglądów pomiędzy rodzicami, jeden głos na dziecko jest dzielony na rodziców po pół. Ten prosty rachunek przenosi się na rodziny wielodzietne w tych samych proporcjach, czyli np. rodzic z trojgiem dzieci ma po dwa i pół głosów – jeden swój i trzy razy po pół głosu na dziecko, a jako całość rodzina pięć głosów” - podkreśla.
W przypadku rozwodów czy śmierci jednego rodzica sytuacja także byłaby jasna. „Gdy dziecko jest z jednym z rodziców – rozwód, śmierć czy też samotne wychowanie dziecka – wtedy taki rodzic czy opiekun ma jeden cały głos na dziecko plus oczywiście swój własny” - dodaje uczona. I podkreśla, że prędzej czy później takie rozwiązania zostaną gdzieś wprowadzone. „Kilkadziesiąt lat temu nierealne było też, że będą głosować kobiety. A teraz nikt sobie nie wyobraża inaczej. Pamiętajmy, że głosowanie z dziećmi dałoby realny wpływ ludzi młodych na polityków. Teraz są oni takiego wpływu pozbawieni, nikt nie reprezentuje ich interesów i często muszą wybrać emigrację. Nie możemy sobie pozwolić na dalszy odpływ tych ludzi. To niepowetowana strata. To tym bardziej pilne, że Polska jest krajem, w którym proces starzenia będzie przebiegał w niespotykany właściwie na świecie sposób. Będzie niezwykle gwałtowny. Głosowanie z dziećmi to nie żadna mrzonka, ale rozwiązanie, które zaraz zostanie wprowadzone w którymś z krajów. Dlaczego nie miałaby to być Polska” - podkreśla prof. Iglicka.
TPT/Rzeczpospolita.pl
-----------------------------------
Źródło: http://www.fronda.pl/a/kazde-dziecko-to-jeden-dodatkowy-glos-w-rodzinie-wyjasnia-prof-iglicka,32624.html
-------------------------------------------------

wtorek, 10 grudnia 2013

Szkoła wolna od jasełek! A kiedy szkoła bez Bożego Narodzenia?

Szkoła wolna od jasełek! A kiedy szkoła bez Bożego Narodzenia?
Szkoła wolna od jasełek! A kiedy szkoła bez Bożego Narodzenia?
Kolejne kuriozalne postulaty ateistów. Tym razem chrystianofobowie zrzeszeni w Fundacji „Wolność od religii” domagają zakazania organizacji obowiązkowych jasełek w szkołach.
„Organizowanie obowiązkowych jasełek w szkołach i przedszkolach w ramach zajęć innych niż religia jest krzywdzące dla mniejszości wyznaniowych” - napisali w liście do nowej minister edukacji Fundacja „Wolność od religii”.
„Zwracamy się o podjęcie działań w związku z dyskryminującymi praktykami związanymi z organizowaniem jasełek w polskich przedszkolach w ramach podstawy programowej, a także w szkołach publicznych podczas przedmiotów obowiązkowych, nie zaś na lekcjach katechezy” - czytamy w piśmie do szefowej MEN. „Niejednokrotnie rodzice, którzy nie są katolikami, wyrażają zgodę na uczestnictwo dzieci w jasełkach (...) z obawy przed izolacją i wykluczeniem z grupy (...). Zwracam się do Pani Minister z uprzejmą prośbą o rozważenie zwrócenia uwagi kuratorom oświaty, a za ich pośrednictwem dyrektorom placówek oświatowych, iż organizowanie obowiązkowych jasełek (...) jest krzywdzące dla mniejszości wyznaniowych” - czytamy w piśmie fundacji do MEN.
A my chcąc wyjść naprzeciw postulatom ateistów postulujemy, by zrezygnowali oni z Bożego Narodzenia w ogóle... I nie utrzymywali fikcji, że świętują coś, co tak strasznie rani ich uczucia. I broń Boże nie kupujcie, drodzy ateiści, dzieciom prezentów, żeby przypadkiem Boże Narodzenie nie kojarzyło się im z czymś dobrym.
TPT/Tokfm.pl
------------------------------
Źródło:http://www.fronda.pl/a/szkola-wolna-od-jaselek-a-kiedy-szkola-bez-bozego-narodzenia,32620.html
------------------------------
http://crixus.pl

Ks. Isakowicz-Zaleski: W Kijowie jeden diabeł zastąpił drugiego

Ks. Isakowicz-Zaleski: W Kijowie jeden diabeł zastąpił drugiego
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski (fot. JR KRUK/Wikipedia)
„Na cokole zburzonego pomnika zawisła obok ukraińskiej flagi narodowej także czerwona-czarna flaga UPA. Czyli jeden diabeł zastąpił drugiego” - ocenia ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.

Zdaniem ks. Tadeusza Isakowicz-Zaleskiego, protest na Ukrainie słabnie, czego dowodzi fakt, że na niedzielny Marsz Miliona przyszła jedna piąta spodziewanych uczestników. Duchowny uważa, że jedynym przełomowym efektem niedzielnych wydarzeń było obalenie pomnika Lenina. „Martwi mnie jednak, że na cokole zburzonego pomnika zawisła obok ukraińskiej flagi narodowej także czerwona-czarna flaga UPA. Czyli jeden diabeł zastąpił drugiego. Nie ma co ukrywać, partia "Swoboda", a zwłaszcza jej szef, watażka Ołeh Tiahnybok, święcą swoje triumfy. Głównie z powodu bezmyślne wsparcia ze strony polskich polityków” - komentuje ks. Isakowicz-Zaleski.
Duchowny dodaje, że do tej pory uważał Jerzego Buzka za rozsądnego człowieka, więc nie może się nadziwić, że „tak łatwo dał się zmanipulować nacjonalistom ukraińskim”. „Występując na Majdanie wraz europosłem PO Jackiem Saryuszem-Wolskim, przemawiał po ... angielsku, którego to języka w tym rejonie Europy praktycznie nikt nie zna. Czyżby wstydził się swojej polskości? A może chciał się pokazać jako prawdziwy Europejczyk, pozbawiony jakiejkolwiek narodowości?” - zastanawia się ks. Isakowicz-Zaleski.

Jednak w jego ocenie nie to było najgorsze. Ksiądz nie kryje oburzenia faktem, że na koniec przemówienia Buzek zakrzyknął po banderowsku: „Sława Ukraini (Chwała Ukrainie), a zgromadzeni, na którymi łopotały flagi faszystowskiej "Swobody", gromko odpowiedzieli także po banderowsku: "Hierojom sława (Bohaterom chwała). Jakim bohaterom? Oczywiście tym z UPA i SS Galizien” - wyjaśnia ks. Isakowicz-Zaleski.
Duchowny przypomina, że w ubiegłym tygodniu w podobny sposób swoje przemówienie w Kijowie zakończył Jarosław Kaczyński. „Proszę tez zauważyć, że okrzyków Kaczyńskiego "Niech żyje wolna Polska" i "Niech żyje jedność naszych narodów" tłumacz już nie przetłumaczył” - zwraca uwagę ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Duchowny wskazuje także na podobną postawę innych polskich polityków – np. europosła PO Pawła Zalewskiego. „No cóż, polscy politycy, którzy swego czasu dogadywali się przy "okrągłym stole" z Jaruzelskim i Kiszczakiem, dziś w podobny sposób próbują się dogadać z pogrobowcami Bandery i UPA. Z całą pewnością i tym razem zostaną sromotnie oszukani” - ocenia ks. Isakowicz-Zaleski.
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski już wcześniej ostro krytykował występ Jarosława Kaczyńskiego w Kijowie. Z tego powodu odmówił także wzięcia udziału w Marszu Wolności, Solidarności i Niepodległości, jaki na 13 grudnia planuje PiS. Co więcej, Ołeh Tiahnybok, szef neobanderowskiej "Swobody", publicznie podziękował prezesowi PiS za udzieloną pomoc. „Dla Jarosława Kaczyńskiego takie słowa to może obecnie miód na skołatane serce i zapowiedź spełnienia się politycznych wizji jego brata. Jednak już za niedługo słowa te okażą się to pocałunkiem śmierci. Z pewnością bowiem oponenci prezesa PiS, których przecież jest ogromna masa, wykorzystają je w czasie zbliżających się kampanii wyborczych” - komentuje duchowny.
MBW
------------------------------------------------------
Źródło: http://www.fronda.pl/a/ks-isakowicz-zaleski-w-kijowie-jeden-diabel-zastapil-drugiego,32615.html
---------------------------------------------------------------------------
http://crixus.pl

Tomasz Terlikowski: zarzut wobec abp. Głodzia jest poważny - Wiadomości

Tomasz Terlikowski: zarzut wobec abp. Głodzia jest poważny - Wiadomości
- Jeśli abp Głódź nie po­in­for­mo­wał Sto­li­cy Apo­stol­skiej nawet po wy­ro­ku (ska­zu­ją­cym ks. Mi­ro­sła­wa B. za mo­le­sto­wa­nie sek­su­al­ne nie­let­niej - red.), to jest to po­waż­ny za­rzut - oce­nia w wy­wia­dzie dla Onetu To­masz Ter­li­kow­ski. Dla­te­go też ka­to­lic­ki pu­bli­cy­sta stwier­dza, że "być może są po­wo­dy do przy­spie­sze­nia eme­ry­tu­ry" abp. Sła­wo­ja Lesz­ka Gło­dzia.
Tomasz Terlikowski.

Jacek Gądek: - Pa­pież Fran­ci­szek może przy­spie­szyć eme­ry­tu­ry ar­cy­bi­sku­pów Sła­wo­ja Lesz­ka Gło­dzia i Hen­ry­ka Ho­se­ra? Widzi Pan po­wo­dy do ta­kiej de­cy­zji?
To­masz Ter­li­kow­ski (re­dak­tor na­czel­ny Fronda.​pl): - Nie ze­sta­wiał­bym tych dwóch po­sta­ci, bo są one w zu­peł­nie róż­nych sy­tu­acjach.
Dla­cze­go?
Wobec abp. Gło­dzia być może - tego nie wy­klu­czam - są po­wo­dy do przy­spie­sze­nia eme­ry­tu­ry. Mówię o moż­li­wym, su­ge­ro­wa­nym przez media, za­ta­je­niu in­for­ma­cji przed Sto­li­cą Apo­stol­ską o księ­dzu ska­za­nym za prze­stęp­stwo sek­su­al­ne.
Dziś jed­nak bar­dzo trud­no oce­nić, czy rze­czy­wi­ście takie pod­sta­wy są. Na pierw­szy rzut oka - me­dial­nie - wy­glą­da na to, że ko­ściel­ne pro­ce­du­ry przez abpa. Gło­dzia nie zo­sta­ły do­peł­nio­ne. Ale wcale nie jest to oczy­wi­ste.
Za­rzut wy­su­wa­ny wobec gdań­skie­go me­tro­po­li­ty do­ty­czy awan­so­wa­ne­go na ka­no­ni­ka ka­pi­tu­ły ko­le­giac­kiej ks. Mi­ro­sła­wa B., ska­za­ne­go za mo­le­sto­wa­nie…
…ale isto­tą pro­ble­mu jest to, czy in­for­ma­cja o za­rzu­tach wobec tego księ­dza zo­sta­ła prze­ka­za­na do Wa­ty­ka­nu. Jeśli abp Głódź nie po­in­for­mo­wał Sto­li­cy Apo­stol­skiej nawet po wy­ro­ku, to jest to po­waż­ny za­rzut.
Wedle pol­skie­go prawa kar­ne­go czyny ska­za­ne­go księ­dza nie były pe­do­fil­skie, tylko było to mo­le­sto­wa­niem osoby nie­let­niej. Jed­nak we­dług zasad Sto­li­cy Apo­stol­skiej nadal była to pe­do­fi­lia, bo osoba mo­le­sto­wa­na nie skoń­czy­ła 18 lat.
Dla wier­nych istot­niej­sze jed­nak jest to, że księ­dza ska­za­ne­go za mo­le­sto­wa­nie i roz­pi­ja­nie 15-lat­ki nie spo­tka­ła ko­ściel­na kara.
Ocena ze stro­ny wier­nych jest oczy­wi­ście bar­dzo ważna. Inną jed­nak rze­czą jest pod­sta­wa do przy­spie­sze­nia eme­ry­tu­ry.
A co do bi­sku­pa war­szaw­sko-pra­skie­go abp. Hen­ry­ka Ho­se­ra są prze­słan­ki, by prze­szedł on na wcze­śniej­szą eme­ry­tu­rę?
W przy­pad­ku abp. Ho­se­ra nie ma aż tak moc­nych po­dej­rzeń jak wobec abp. Gło­dzia. Jest za to silna nie­chęć me­diów do niego - zwią­za­na z tym, że war­szaw­sko-pra­ski hie­rar­cha bar­dzo jasno i jed­no­znacz­nie przy­po­mi­na o bio­etycz­nych fun­da­men­tach nauki.
Prof. Sta­ni­sław Obi­rek mówi o "feu­dal­nym stylu rzą­dze­nia" pol­skich bi­sku­pów. Zga­dza się Pan z taką opi­nią?
Ge­ne­ral­nie - nie. Mam wra­że­nie, że ten ter­min jest przez prof. Obir­ka - i nie tylko zresz­tą przez niego - uży­wa­ny na okre­śle­nie struk­tu­ry Ko­ścio­ła. A ta struk­tu­ra jest epi­sko­pal­na. Zna­czy to tyle, że peł­nię świę­ceń ka­płań­skich i peł­nię wła­dzy na te­re­nie die­ce­zji ma bi­skup. To wła­śnie bi­skup od­po­wia­da za sy­tu­ację w Ko­ście­le, a księ­ża wy­peł­nia­ją swoją po­słu­gę w re­la­cji do niego. Taka jest ka­to­lic­ka nauka, a nie żaden feu­da­lizm.
Tym­cza­sem w bar­dzo wielu kra­jach świa­ta pró­bu­je się, uży­wa­jąc wła­śnie ta­kich ter­mi­nów jak "feu­da­lizm", wy­mu­sić na bi­sku­pach re­zy­gna­cję przez nich z wła­dzy, która im przy­słu­gu­je. Re­zy­gna­cję - na rzecz in­nych struk­tur, które nie­wie­le mają wspól­ne­go z gło­sze­niem Ewan­ge­lii.
Pan ma coś do za­rzu­ce­nia hie­rar­chom?
Jeśli już, to tyle, że bi­sku­pi w zbyt małym stop­niu ko­rzy­sta­ją ze swo­jej wła­dzy. Mają za małą świa­do­mość oso­bi­stej od­po­wie­dzial­no­ści przed Je­zu­sem Chry­stu­sem za po­wie­rzo­ną im die­ce­zją. A za bar­dzo zdają się na ja­kieś in­sty­tu­cje, które są oczy­wi­ście istot­ne, ale po­win­ny tylko peł­nić role po­moc­ni­cze.
To, co po­wie­dzia­łem, oczy­wi­ście nie ozna­cza, że nie ma w Pol­sce bi­sku­pów, któ­rzy nie sza­nu­ją księ­ży i świec­kich oraz ta­kich bi­sku­pów, któ­rym wy­da­je się, że sami są ksią­żę­ta­mi. Ale nie ma to nic wspól­ne­go z feu­da­li­zmem, ale z typem ich oso­bo­wo­ści.
Czyli w zbyt małym stop­niu abp Hoser ko­rzy­stał ze swo­ich praw przy oka­zji kon­flik­tu z ks. Woj­cie­chem Le­mań­skim?
Py­ta­nie brzmi: czy tej spra­wy nie na­le­ża­ło jed­nak za­ła­twić dużo wcze­śniej?
W oce­nie prof. Obir­ka to wła­śnie ks. Le­mań­ski - a nie abp Hoser - jest bliż­szy wizji ide­al­ne­go księ­dza, którą na­kre­śla pa­pież Fran­ci­szek. Praw­da?
To jest my­śle­nie ży­cze­nio­we by­łe­go du­chow­ne­go, jakim jest pan pro­fe­sor Obi­rek, któ­re­mu wy­da­je się, że w ro­zu­mo­wa­niu Fran­cisz­ka nie­po­słu­szeń­stwo, brak po­ko­ry, od­rzu­ce­nie wła­dzy w Ko­ście­le, to jest ideał. Nic ta­kie­go w na­ucza­niu pa­pie­ża Fran­cisz­ka nie ma! To jest wy­mysł li­be­ral­nych me­diów, które wy­ry­wa­ją z kon­tek­stu zda­nia pa­pie­ża i bu­du­ją na nich fał­szy­wą wizję na­ucza­nia pa­pie­ża.
Fran­ci­szek, po­dob­nie jak jego po­przed­ni­cy, ma bar­dzo mocną świa­do­mość, że po­słu­szeń­stwo jest waż­nym ele­men­tem ka­płań­stwa; że wła­dza bi­sku­pia jest wpi­sa­na w dok­try­nę ka­to­lic­ką. Przy­po­mnę tylko, że to Sto­li­ca Apo­stol­ska już za pon­ty­fi­ka­tu Fran­cisz­ka - choć jest to do­pie­ro wyrok I in­stan­cji - w spo­rze z ks. Le­mań­skim przy­zna­ła rację abp. Ho­se­ro­wi.
A czy pol­scy bi­sku­pi są bez­względ­nie po­słusz­ni i wier­ni pa­pie­żo­wi Fran­cisz­ko­wi? Tu teza prof. Obir­ka: wśród bi­sku­pów widać nie­chęć i brak en­tu­zja­zmu, a wręcz opór, wobec ak­tu­al­ne­go pa­pie­ża.
Wśród pol­skich bi­sku­pów - na szczę­ście - widać zdro­wy opór wobec tego, co o pa­pie­żu mówią media, a co z praw­dzi­wym na­ucza­niem Fran­cisz­ka nie ma nic wspól­ne­go.
Na szczę­ście rzecz­ni­kiem pra­so­wym Ojca Świę­te­go nie jest prof. Obi­rek. W związ­ku z tym hie­rar­cho­wie nie muszą się przej­mo­wać jego opi­nią. Mogą się za to sku­pić - i robią to - na na­ucza­niu wier­nych tego, co rze­czy­wi­ście mówi Fran­ci­szek.
Jeśli za­rzu­ty wobec abp. Jó­ze­fa We­so­łow­skie­go, oskar­ża­ne­go o pe­do­fi­lię, po­twier­dzą się, to może on - albo: po­wi­nien - zo­stać wy­da­lo­ny ze stanu ka­płań­skie­go?
Jeśli oskar­że­nia się po­twier­dzą, to nie mam wąt­pli­wo­ści, że ar­cy­bi­skup We­so­łow­ski, może i po­wi­nien zo­stać wy­da­lo­ny ze stanu du­chow­ne­go. I nie wąt­pię, że tak się sta­nie.
-------------------------------------------------
Źródło: http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/tomasz-terlikowski-zarzut-wobec-abp-glodzia-jest-powazny/vv088
------------------------------------------------

Mocne oświadczenie biskupa Tobin. Mandela promował aborcję!


Mocne oświadczenie biskupa Tobin. Mandela promował aborcję!


Nie żyje Nelson Mandela Częścią dziedzictwa Nelsona Mandeli są także rzeczy nieszlachetne, choćby jego haniebne wsparcie udzielone aborcji w Południowej Afryce – podkreślił biskup Thomas Tobin w specjalnym oświadczeniu.
Biskup podkreślił, że mimo wielu zasług prezydenta Mandeli, nie sposób pomijać milczeniem fakt, że w 1996 roku zastąpił on jedną z najlepiej broniących życia nienarodzonych ustaw, taką, która jest jedną z najbardziej liberalnych. Od momentu jej podpisania straciło życie – właśnie z jej powodu – ponad milion afrykańskich dzieci.
- Kiedy modlimy się o wieczny spoczynek dla duszy prezydenta Mandeli i o wybaczenie jego gttrzechów, nie możemy zapomnieć, że jego obrona godności ludzkiej nie obejmowała najmłodszych członków rodziny ludzkiej, nienarodzonych – podkreślił biskup Tobin.

Nie żyje Nelson Mandela

Częścią dziedzictwa Nelsona Mandeli są także rzeczy nieszlachetne, choćby jego haniebne wsparcie udzielone aborcji w Południowej Afryce – podkreślił biskup Thomas Tobin w specjalnym oświadczeniu.
Biskup podkreślił, że mimo wielu zasług prezydenta Mandeli, nie sposób pomijać milczeniem fakt, że w 1996 roku zastąpił on jedną z najlepiej broniących życia nienarodzonych ustaw, taką, która jest jedną z najbardziej liberalnych. Od momentu jej podpisania straciło życie – właśnie z jej powodu – ponad milion afrykańskich dzieci.
- Kiedy modlimy się o wieczny spoczynek dla duszy prezydenta Mandeli i o wybaczenie jego gttrzechów, nie możemy zapomnieć, że jego obrona godności ludzkiej nie obejmowała najmłodszych członków rodziny ludzkiej, nienarodzonych – podkreślił biskup Tobin.
--------------------------------------------------
Źródło: http://afterparty.pl/newsy_artykul,14399.html
-------------------------------------------------
Visit: http://crixus.pl

Syn księdza Irka dostanie rentę od państwa, nie od kościoła

Syn księdza Irka dostanie rentę od państwa, nie od kościoła
ksiądz ojcem
Za grzech ks. Wal­de­ma­ra Irka z Oławy, który uwiódł ko­bie­tę i ma z nią dziec­ko, za­pła­cą wszy­scy oby­wa­te­le. Ksiądz syna wy­dzie­dzi­czył, nie dając mu nawet gro­sza w te­sta­men­cie. Więc teraz mały Kubuś do­sta­nie rentę ro­dzin­ną – a takie za­sił­ki fun­du­ją prze­cież wszy­scy z po­dat­ków. Ile kosz­to­wać nas będą ser­co­we i ero­tycz­ne pod­bo­je księ­dza? Moż­li­we, że nawet kilka ty­się­cy zło­tych mie­sięcz­nie!
3,5-let­nie­mu Ku­bu­sio­wi – owo­co­wi grze­chu księ­dza Irka oraz Wie­sła­wy Dar­gie­wicz (40 l.), jak w każ­dym takim przy­pad­ku po śmier­ci ro­dzi­ca, przy­słu­gi­wać bę­dzie renta ro­dzin­na. Tę, na pod­sta­wie skła­dek ubez­pie­cze­nia, pła­co­nych przez ojca za­pła­ci skarb pań­stwa, czyli wszy­scy po­dat­ni­cy. Ile bę­dzie wy­no­si­ła? Mi­ni­mum 831 zł, ale może to być i 1764 zł. 

Wszyst­ko za­le­ży od ma­jąt­ku. A ksiądz Irek do bied­nych nie na­le­żał. Pięk­ny seg­ment wart nawet pół mi­lio­na zło­tych, ele­ganc­ka li­mu­zy­na marki vw i spore oszczęd­no­ści, to nie je­dy­ny ma­ją­tek księ­dza dzie­ka­na. Ks. Wal­de­mar Irek peł­nił funk­cję wy­kła­dow­cy aka­de­mic­kie­go, był ka­pe­la­nem woj­sko­wym, a także re­dak­to­rem cza­so­pi­sma woj­sko­we­go. Ostat­nie lata przed śmier­cią pia­sto­wał sta­no­wi­sko rek­to­ra Pa­pie­skie­go Wy­dzia­łu Teo­lo­gicz­ne­go we Wro­cła­wiu z pen­sją w gra­ni­cach 7 tys. zł. Po­sia­dał też po­tęż­ną ko­lek­cję an­ty­ków, któ­rej war­tość może iść w setki ty­się­cy zło­tych.
Dom Księdza Waldemara Irka w Oławie Auto księdza warte nawet 50 tys zł. VW Passat
---------------------------------------------------------------------
Źródło: http://www.fakt.pl/syn-ksiedza-irka-dostanie-rente-od-panstwa-nie-od-kosciola,artykuly,433443,1.html
--------------------------------------------------------------------
Visit: http://crixus.pl

niedziela, 8 grudnia 2013

Ks. prof. Bortkiewicz o przerwanym wykładzie w Poznaniu: z genderhołotą się nie dyskutuje

ks. prof. Bortkiewicz o przerwanym wykładzie w Poznaniu: z genderhołotą się nie dyskutuje
Interwencja policji na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu
Podczas wykładu nt. ,,Czy gender to dewastacja człowieka i rodziny?" doszło do próby naruszenia przestrzeni wolności słowa oraz charakteru debaty, używając do tego argumentu siły - mówi Katolickiej Agencji Informacyjnej ks. prof. Paweł Bortkiewicz, dyrektor Centrum Etyki UAM. O incydent oskarża m.in. "Gazetę Wyborczą"


W czwartek na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu ks. prof. Paweł Bortkiewicz mówił, że gender nie jest nauką, lecz ideologią, prowadzi do dewastacji człowieka i rodziny. Grupa anarchistów komentowała to głośno, a jeden z nich przebrany w złotą sukienkę wskoczył na mównicę i tańczył wokół księdza, wykrzykując: ,,Zapraszamy wszystkich na rozpad rodziny!". Do akcji wkroczyli ochroniarze, pomagali im policjanci w cywilu, którzy siedzieli na widowni.

W sobotę KAI publikuje komentarz ks. prof. Bortkiewicza. Jego zdaniem próba przerwania krytycznego wykładu nt. gender to naruszenie wolności słowa. Ksiądz przypomina, że środowiska feministyczne oraz zwolennicy gender studies próbowali wywrzeć naciski, by spotkanie otwarte w gmachu Uniwersytetu Ekonomicznego w ogóle nie doszło do skutku.

W wypowiedzi dla KAI ocenia, że ,,czwartkowy incydent jest konsekwencją atmosfery medialnej prowadzonej zwłaszcza przez 'Gazetę Wyborczą' oraz jej protestu wobec krytyki gender". Dodał, że "absurdalny sprzeciw" zapoczątkowali pracownicy Instytutu Nauk Społecznych Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, na którym promowany jest gender. Jak ocenia, próby przerwania wykładu oraz "rażącego naruszania standardów debaty akademickiej" są ,,naruszeniem wolności słowa".

- Z genderhołotą się nie dyskutuje - dodał ks. Bortkiewicz.

Po interwencji służb porządkowych wykład został wygłoszony w innej sali Uniwersytetu Ekonomicznego.

Wykład, na którym obecnych było ok. 300 osób, w tym władze uczelni, m.in. prorektor ds. edukacji i studentów UE prof. Jacek Mizerka, zorganizowała korporacja Lechia.

W tle awantury o przerwany wykład pojawiło się pytanie o sposób interwencji policjantów. Policjanci użyli wobec anarchistów paralizatorów, których nie mają w regulaminowym wyposażeniu.

Świadkiem użycia broni obezwładniającej był dr Krzysztof Przybyszewski, wykładowca z Instytutu Filozofii UAM: - Widziałem człowieka, który stał spokojnie, przyglądał się interwencji. Podszedł do niego mężczyzna, zaczął go szarpać. Spytałem, czy jest policjantem. Nie odpowiedział, ale widziałem, jak używał paralizatora.
-------------------------------------------------
Źródło: http://wyborcza.pl/1,75478,15095636,Ks__prof__Bortkiewicz_o_przerwanym_wykladzie_w_Poznaniu_.html?utm_source=HP&utm_medium=AutopromoHP&utm_content=cukierek1&utm_campaign=wyborcza#Cuk

Dziennikarka TVN24 i rzecznik rządu PiS doradzają kard. Nyczowi

Dziennikarka TVN24 i rzecznik rządu PiS doradzają kard. Nyczowi | Fronda.pl
http://9.s.dziennik.pl/pliki/4609000/4609459-kardynal-kazimierz-nycz-643-482.jpgDziennikarka TVN24 i rzecznik rządu PiS doradzają kard. Nyczowi | Fronda.pl
http://9.s.dziennik.pl/pliki/4609000/4609459-kardynal-kazimierz-nycz-643-482.jpg
Radosław Pazura, dziennikarka Brygida Grysiak i były rzecznik rządu Konrad Ciesiołkiewicz będą doradzali metropolicie warszawskiemu kard. Kazimierzowi Nyczowi – poinformował o tym tygodnik „Wprost”.
Osoby te weszły w skład Rady Duszpasterskiej. W organie tym zasiadają m.in. trzej biskupi i ośmiu księży, a także kilkunastu świeckich. Dziennikarka TVN24 Brygida Grysiak zasiada w niej już drugi raz. Na co dzień w swojej stacji zajmuje się polityką, ale przygotowuje też materiały dotyczące życia Kościoła. Konrad Ciesiołkiewicz, prywatnie mąż Grysiak, był rzecznikiem rządu Kazimierza Marcinkiewicza, a obecnie zajmuje się PR i coachingiem, jest dyrektorem w Orange Polska. Aktor Radosław Pazura (brat Cezarego) od dawna się angażuje w działalność religijną, choćby wspierając Fundację Kapucyńską.
-------------------------------------------
Źródło: http://www.fronda.pl/a/dziennikarka-tvn24-i-rzecznik-rzadu-pis-doradzaja-kard-nyczowi,32562.html

Meller w „Do Rzeczy”: Niech PiS dojdzie do władzy, niech wsadzi paru platformersów do więzień

Meller w „Do Rzeczy”: Niech PiS dojdzie do władzy, niech wsadzi paru platformersów do więzień
Meller w „Do Rzeczy”:  Niech PiS dojdzie do władzy, niech wsadzi paru platformersów do więzień
Marcin Meller przekonuje, że – być może jedyną szansą dla Polski – jest przejęcie władzy przez PiS i wsadzenie do więzień kilku platformorsów. A poza tym wyznaje, że zazdrości ludziom wierzącym.
- I tak pół żartem, parafrazując stare hasło rewizjonistów, mógłbym zawołać: pisizm tak, wypaczenia nie. Jest parę rzeczy, z którymi w PiS-ie przedsmoleńskim się zgadzam – oznajmia Meller. I dodaje, że podobała mu się w starym PiS: „Potrzeba silnego państwa, znaczenie bezpieczeństwa obywateli, rola tradycji i dziedzictwa narodowego, walka z korupcją”.
Pytany o to, czy spór dzielący Polaków da się przełamać odpowiada, że coraz częściej sądzi, że jedynym lekarstwem jest wygrana PiS. - Jedynym wyjściem, coraz częściej tak myślę, jest to, żeby PiS doszedł do władzy, niech realizuje swój program, wsadzi paru platformersów do więzień – podkreśla. - Trzeba spuścić trochę tego ciśnienia z debaty publicznej. A do tego mam wrażenie, że przynajmniej z kilkoma problemami uporać się może tylko PiS. Tak jest z bandyterką stadionową – podkreśla.
A na koniec wyznaje, że zazdrości ludziom wierzącym. -Zazdroszczę ludziom wierzącym. Tej obietnicy, tej wiary. Ja jednak nie jestem w stanie uwierzyć. Przynajmniej na razie, bo może za pięć czy piętnaście lat, albo chwilę przed śmiercią to się zmieni. A życie ze śmiercią w tle, bez wiary, jest jednak ciężkim absurdem. Wspaniałym, cudownym, olśniewającym, ale jednak absurdem – dodaje.
Całość wywiadu już w jutrzejszym numerze tygodnika „Do Rzeczy”.
--------------------------------------
Źródło: http://www.fronda.pl/a/meller-w-do-rzeczy-niech-pis-dojdzie-do-wladzy-niech-wsadzi-paru-platformersow-do-wiezien,32564.html

Kościół wszędzie włazi...

Scenka rodzajowa w pewnym mieście...bezcenne

----------------------------------------------------------------------------------------------------------

http://crixus.pl

piątek, 6 grudnia 2013

Ksiądz dostarczył na wesele kokainę. Sąd go teraz za to skazał

Ksiądz dostarczył na wesele kokainę. Sąd go teraz za to skazał
Ks. Rafał P.
Rok więzienia w zawieszeniu na 3 lata i grzywna to wyrok dla częstochowskiego księdza, który znajomemu dostarczył na wesele kokainę.
Proces był niejawny, częściowo utajnione jest też uzasadnienie wyroku. Bo dużą część dowodów stanowiły protokoły z podsłuchów rozmów telefonicznych.

Postać ks. Rafała P. jako mocno związanego ze środowiskiem handlarzy narkotyków wypłynęła przy okazji dużego śledztwa Prokuratury Okręgowej i CBŚ związanego z obrotem środkami odurzającymi głównie w Częstochowie. Zarzuty usłyszało już kilkanaście osób, kilka spraw zakończyło się wyrokami.

CBŚ założyło dilerom podsłuchy telefoniczne. A na pewnym etapie śledztwa jeden z podejrzanych o rozprowadzanie narkotyków poszedł na współpracę i zrelacjonował rolę duchownego. Ks. Rafał P. to postać popularna w wielu środowiskach młodzieżowych. M. in dlatego, że pasjonował się muzyką hiphopową i futbolem. Organizował charytatywne koncerty i mecze piłkarskie raperów z księżmi. Jeszcze kilka lat temu był stawiany za wzór nietuzinkowego duchownego, który docierał z ewangelizacją do trudnych środowisk. Uczył też religii w gimnazjum.

Kłopoty z prawem ks. Rafała P. zaczęły się w 2010 r. W parafii, w której był wikarym, trwał właśnie odpust. Oficerowie CBŚ poszli na mszę, którą odprawiał. Tuż po jej zakończeniu zatrzymali duchownego i zawieźli do prokuratury. Wówczas chodziło głównie o kolizję, która spowodował. Pytano też o narkotykowe związki. Już na pierwszym przesłuchaniu ks. P. przyznał się do udziału w obrocie narkotykami, głównie kokainą. Mówił od kogo ją kupował. Wskazał kilku dobrych znajomych, których poznał bliżej, udzielając im nauk przedmałżeńskich czy grając z nimi w piłkę.

W sierpniu 2008 r. w roli księdza asystował na ślubie kolegi, Łukasza F. Pan młody miał nietypowy kaprys: poprosił o dostarczenie na wesele kokainy dla gości. Ksiądz P. bez wahania spełnił życzenie. Skontaktował się z Piotrem K., ten za 5 g. koki wziął 1 tys. zł. Wg naszych ustaleń rozmowę o tej transakcji zarejestrowały urządzenia podsłuchowe. Duchowny osobiście zawiózł narkotyk na wesele kolegi.

Potem śledczym opowiadał, od kogo i w jakich okolicznościach w latach 2007-2008 kupował kokainę i amfetamina. Czynił to co najmniej dziesięciokrotnie. Jednorazowe "działki" to 1-7 g. Twierdził też, że sześciokrotnie załatwiał prochy na własny użytek. Innym razem, wchodząc w rolę pośrednika, spełniał prośby znajomych.

W chwili zatrzymania duchowny nie miał przy sobie żadnych narkotyków. Nie postawiono mu zatem innego zarzutu poza pośrednictwem w załatwieniu "weselnego prezentu".

Na ławie oskarżonych, prócz księdza Rafała P. - zasiadł też Piotr K. oraz wskazani przez duchownego trzej mężczyźni, od których miał kupować głównie kokainę. Oni konsekwentnie nie przyznawali się do winy - twierdzili, że ksiądz ich pomawia. Sąd Rejonowy przed którym toczył się proces uznał jednak, że duchowny mówi prawdę, bo nie miał żadnego interesu wskazywać dostawców narkotyków. Wszystkich uznał więc za winnych. Piotr K. za "udzielenie innej osobie z chęci zysku" 5 g. kokainy oraz za sfałszowanie dokumentów przy kupnie samochodu w Niemczech został skazany na 1 rok i 3 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 3 lata oraz 1 tys. zł grzywny. Ma też zwrócić na rzecz Skarbu Państwa 1 tys. zł uzyskane z "weselnej transakcji". Ks. Rafał P. za dostarczenie narkotyku panu młodemu został skazany na 1 rok więzienia w zawieszeniu na 3 lata i 1 tys. zł grzywny. Po roku więzienia w zawieszeniu (na 2-3 lata) i grzywny od 300 do 400 zł usłyszeli dostawcy księdza P.: Artur R., który zainkasował za "prochy" dla duchownego 600 zł, Piotr S. i Mariusz G. - zarobili na dostawie kokainy po 300 zł.

Wyroki są nieprawomocne, obrońcy zapowiadają apelację. Zastanawia się też nad tym oskarżyciel. - Czekamy na pisemne uzasadnienia, zwłaszcza wysokości grzywien, które naszym zdaniem są zbyt niskie i zbyt mało dla oskarżonych dotkliwe - komentuje rzecznik Prokuratury Okręgowej Tomasz Ozimek.

Wg oficjalnych informacji kurii częstochowskiej, Rafał P. nie pełni dziś żadnych posług kapłańskich - od 2012 r. jest na urlopie.
---------------------------------------------------------
Źródło: http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,15083556,Ksiadz_dostarczyl_na_wesele_kokaine__Sad_go_teraz.html?lokale=radom#BoxWiadTxt

czwartek, 5 grudnia 2013

Arcybiskup Edward Ozorowski: Jestem wolontariuszem

Arcybiskup Edward Ozorowski: Jestem wolontariuszem
Światowy Dzień Wolontariatu w VI LO
Jak co roku Caritas Archidiecezji Białostockiej obchodził światowy dzień wolontariatu. Spotkali się opiekunowie i wolontariusze szkolnych kół Caritasu. Wszyscy co do jednego byli zgodni: pomagać warto i w dzisiejszych czasach - trzeba.


- Moja historia z wolontariatem zaczęła się pięć lat temu. Zajmuję się bezdomnymi w domu dla bezdomnych w Białymstoku. Przychodzę tam codziennie. Kiedyś marzyłam o willi z basenem, mężu i dzieciach. Teraz wiem, że są tacy ludzie, którzy marzeń nie mają. To że jestem z nimi i dla nich, zupełnie zmieniło moje życie. Kiedyś liczyły się imprezy, szaleństwa, teraz drugi człowiek - mówi Magdalena Czmiel, wolontariuszka Caritasu i bohaterka filmu dokumentalnego Beaty Hyży-Czołpińskiej.

To właśnie ten film rozpoczął spotkanie białostockich wolontariuszy. Gościem specjalnym był Edward Ozorowski, metropolita białostocki. W ramach spotkania mali wolontariusze mogli zadawać pytania biskupowi.

- Jakie sporty ksiądz uprawiał jak był mały? - zapytał jeden z nich.

- Jeździłem na rowerze - odpowiedział biskup.

- A czy ksiądz był wolontariuszem? - dopytywał inny.

- Ja cały czas jestem wolontariuszem. Odwiedzam szpitale, hospicja, czyli te miejsca, gdzie pomoc ludziom jest najbardziej potrzebna - mówił Ozorowski.
----------------------------------
Źródło:http://bialystok.gazeta.pl/bialystok/1,35235,15081757,Arcybiskup_Edward_Ozorowski__Jestem_wolontariuszem.html#TRLokBialTxt
----------------------------------
http://crixus.pl